Witam!
Gdy chodziłem jeszcze do gimnazjum, rozpocząłem starania o tytuł finalisty programu FLEX. Future Leaders Exchange Program to całoroczny, w pełni finansowany przez Departament Stanu USA, program wymiany dla uczniów szkół średnich. Celem programu jest promowanie wzajemnego szacunku i zrozumienia pomiędzy obywatelami Stanów Zjednoczonych a mieszkańcami innych krajów. Po dwóch latach starań spełniły się moje największe marzenia - wyleciałem prosto z Warszawy gotowy na mój „American Dream”.
Każdy stypendysta trafia do rodziny goszczącej. Są nimi sprawdzone osoby otwarte na poznawanie innej kultury i są w pełni przygotowane na „nowego członka rodziny”. W razie jakichkolwiek problemów każdy FLEXer ma własnego lokalnego koordynatora.
Moja rodzina goszcząca , którą obdarowałem ceramiką i gotowałem polskie potrawy, mieszkała w malowniczym stanie Michigan. Od razu po moim przybyciu oferowali mi wiele atrakcji. Między innymi jeździliśmy na campingi, odwiedziliśmy wielki park rozrywki. Co więcej, jednym z moich ulubionych zajęć było naprawianie samochodów z byłym rajdowcem i łowienie ryb, w końcu to Kraina Wielkich Jezior. W niedziele chodziłem na grupę młodzieżową w kościele, gdzie zamiast organów były gitary i perkusja. Śmieszne było dla mnie gdy 14 latkowie podwozili mnie tam własnymi samochodami.
Amerykańska szkoła bardzo różni się od naszej. Moja „high school” była nowa z zabezpieczeniami antyterrorystycznymi. Przypisano mnie do najstarszego rocznika, przedmioty mogłem wybrać samemu, do pracy w klasie i odrabiania zadań domowych miałem komputer, lekcje trwały godzinę zegarową, a w środku dnia była przerwa na lancz, gdzie większość uczniów jadała „fast foody”. Do szkoły dojeżdżałem żółtym autobusem, a ulubionymi lekcjami były: zespół muzyczny, historia USA i wystąpienia publiczne, gdzie musiałem na ocenę prowadzić nawet kilkunastominutowe wykłady przed klasą. Było to dla mnie wyzwaniem - musiałem to robić w języku angielskim, który był w pierwszych miesiącach wielką barierą. Chciałbym dodać, że ludzie w Stanach są bardzo otwarci, więc ze znalezieniem znajomych nie ma żadnego problemu. Wielką radość sprawiało mi odpowiadanie na pytania przyszłych przyjaciół: „Co to jest Polska?” i „Czy macie tam samochody i Internet? Znajomości te będą na całe życie.
Po lekcjach uczęszczałem do utytułowanego Marching Bandu, z którym graliśmy na stadionach, np. 60 tysięcznym stadionie Forda w Detroit. Grałem też w zespole jazzowym i w musicalu. W weekendy brałem udział w wielu wydarzeniach, np. wygrałem turniej szachowy i zakwalifikowałem się na zawody stanowe w duecie i solo na trąbce. Miałem zrealizowanych wiele projektów, np. prezentacje o Polsce, wywiad z obywatelem Indii, wywiad z weteranem wojny w Wietnamie wraz ze spędzeniem nocy na statku podwodnym, ponad sto godzin wolontariatu i ponad 20 godzin praktyk zawodowych w biurze architektonicznym i informatycznym. Dzięki temu zdobyłem tytuł studenta miesiąca FLEX.
Moim nieoczekiwanym sukcesem było dostanie się na Warsztaty Edukacji Obywatelskiej w Waszyngtonie. Sponsor - Departament Stanu, umówił mnie na wiele spotkań w instytucjach rządowych, nawet w Kapitolu. Podczas półgodzinnych, indywidualnych spotkań z senatorami spytałem ich o wiele rzeczy, byli oni również zainteresowani Polską. Dali mi wizytówki i wejściówki na sale parlamentu, gdzie byłem świadkiem głosowań.
Podczas tego roku współpracowałem z innymi studentami z wymian z każdego kontynentu. Odwiedziłem 11 stanów, spróbowałem najostrzejszego sosu świata w Nowym Orleanie, miałem rejs między krokodylami w stanie Luizjana, jeździłem konno i spacerowałem nad Mississippi. Najlepsze chwile doświadczyłem podczas pierwszego lądowania w Chicago, szkolnego balu i koncertu muzycznego. Chciałbym zachęcić uczniów do zainteresowania się tym wspaniałym, darmowym programem poznania kultury amerykańskiej.
Z programem FLEX doświadczysz prawdziwego amerykańskiego życia, a nie takiego jak na filmach. Do aplikowania język angielski nie musi być „perfect”, w końcu to stypendium dla nastolatków, ale trzeba znać podstawy. Na zachętę dodam, że po powrocie do Polski można mieć lekkie problemy w komunikowaniu się w naszym języku. Podczas kilkudniowego szkolenia przedwyjazdowego przygotowującego m. in. do reakcji na szok kulturowy, nie można mówić po polsku. Dostaje się tam problemy do rozwiązania w grupie i informacje o zachowaniu w nieprzewidzianych sytuacjach. Wielką zaletą ukończenia programu jest większa samodzielność spowodowana rozwiązywaniem problemów bez pomocy bliskich zostawionych za oceanem. Często leci się tam jeszcze jako dziecko, a wraca kompletnie zmienionym ze skończoną „osiemnastką”...
Serdecznie pozdrawiam
Sławomir Męczyński