Zaczęły się 9.04 o godzinie 5.45. Na pewno nie można nazwać nas rannymi ptaszkami, o czym przekonaliśmy się w kolejne dni, ale 9.04 stawiliśmy się o brzasku, aby ruszyć w kierunku grodu Kraka z nieocenionym p. Janem Stawinogą, naszą wychowawczynią i skarbnicą wiedzy historycznej p. Jolantą Baniecką. Przygodę z Krakowem rozpoczęliśmy od Traktu Królewskiego.
Pierwszym obiektem historycznym, jaki zobaczyliśmy po wyjściu z autokaru, był pomnik na Placu Grunwaldzkim przedstawiający Władysława Jagiełłę na koniu.
Spod pomnika wyruszyliśmy obejrzeć Barbakan, niezwykle ciekawą obronną budowlę, której ogrom i rozwiązania techniczne zadziwiają do dzisiaj.
Z kolei pierwszym kościołem, który zwiedziliśmy, był kościół św. Anny. Pan Stawinoga (przewodnik) opowiedział nam historię owego miejsca i zwrócił uwagę na jego przepiękny barokowy wystrój.
Następnie przez Bramę Floriańską wkroczyliśmy do serca miasta.
W drodze na Rynek Krakowski mijaliśmy Teatr im. Heleny Modrzejewskiej, który słynie z te go, że jest jedną z trzech narodowych scen dramatycznych, podlegających bezpośrednio Ministrowi Kultury. Górną jego część zdobią secesyjne wykończenia przedstawiające targaną przez wiatr roślinność.
Nieco zmęczeni zatrzymaliśmy się na Placu Szczepańskim, aby odetchnąć od natłoku turystycznych wrażeń. Został on wybudowany na gruzach średniowiecznego kościoła św. Szczepana. To właśnie tu odbył się pierwszy przegląd Gwardii Narodowej (3 sierpnia 1811 r.)
Przechodziliśmy również obok kościoła św. Piotra i Pawła, który, jak się okazało, jest najstarszą powstałą w Krakowie świątynią o architekturze barokowej. Jego znakiem rozpoznawczym, który przykuł naszą uwagę, było ogrodzenie zbudowane z filarów, na których stały rzeźby dwunastu apostołów.
Kiedy weszliśmy na Krakowski Rynek naszym oczom ukazały się Sukiennice, służące kiedyś i dziś do celów handlowych. Liczne kramy i sklepiki oferowały niegdyś sukno, ale dzisiaj można w nich znaleźć wszystko, co wiąże się z Krakowem, o czym przekonaliśmy się, kupując pamiątki dla najbliższych, które zalegają potem półki i zbierają kurz, ale co tam... być w Krakowie i nie przywieźć smoka albo miniaturowej Wieży Mariackiej!!
Kiedy wkroczyliśmy na dziedziniec słynnego Collegium Maius, poczuliśmy się jak średniowieczni żakowie. Chwile potem mogliśmy podziwiać słynny zegar. Kiedy wybiła 12, naszym oczom ukazały się figurki osób związanych z dziejami Akademii Krakowskiej, poruszające się w takt Gaudeamus Igitur.
10.04-kolejne niezwykle chwile..
Tego dnia udaliśmy się na Wawel, czyli do siedziby królów Polski Nazwa tego miejsca wzięła się od wzgórza, na którym wznosi się majestatyczna budowla. Na murze przed bramą wejściową umieszczono tabliczki poświęcone sponsorom, którzy pomogli po wojnie odbudować to ważne dla narodu polskiego miejsce.
Zwiedzanie zaczęliśmy od przepięknego renesansowego dziedzińca, którego część została zburzona, aby zrobić miejsce na koszary. Obejrzeliśmy drugie piętro siedziby królów, na którym znajdują się komnaty gościnne. Wszystkie pomieszczenia były ozdobione arrasami, czyli bezcennymi jedwabnymi tkaninami ogromnych rozmiarów ozdobionymi złotą nicią. Podczas wojny prawie całe wyposażenie zostało skradzione, ale zamek powoli odzyskuje dawne meble, obrazy oraz arrasy, których większość odnalazła się po wojnie w Kanadzie.
Pomimo protestów wychowawczyni udaliśmy się do smoczej jamy, aby tak jak inne dzieci zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie na tle zionącego ogniem blaszanego stwora.
Wychodząc z Wawelu, minęliśmy pomnik psa Dżoka - symbolu wierności który, znajduje się na bulwarze Czerwieńskim nad Wisłą. Dżok był psem, który po stracie swojego pana, codziennie przez rok wyczekiwał go w miejscu, w którym się rozstali.
Kolejnym punktem naszej wyprawy była krypta zasłużonych. znajdująca się w podziemiach kościoła Paulinów na Skałce. Są tu pochowani miedzy innymi Jan Długosz, Józef Ignacy Kraszewski, Stanisław Wyspiański oraz Czesław Miłosz.
Udaliśmy się również do słynnej dzielnicy żydowskiej Kazimierz , aby chłonąć atmosferę starego Krakowa, posmakować wyśmienitych zapiekanek, zobaczyć najstarszy żydowski cmentarz i zwiedzić niezwykle ciekawe wnętrze synagogi. Dla niektórych z nas to była pierwsza okazja do zetknięcia się z kulturą żydowską i tragicznymi losami tego narodu.
Na deser zostawiliśmy sobie prawdziwą perełkę, czyli teatr im. Słowackiego. Krocząc czerwonym dywanem, dotarliśmy na widownię z której można było podziwiać kurtynę wykonaną przez Henryka Siemiradzkiego. Niezwykle uprzejmy przewodnik pozwolił nam na chwile stać się częścią zespołu teatralnego, mogliśmy stanąć na deskach słynnej sceny i odegrać role naszego życia. Odetchnęliśmy również atmosferą tego miejsca w garderobie Ludwika Solskiego, której ściany pokrywają autografy światowych gwiazd oraz znakomitości, odpoczęliśmy w foyer i zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie na przepięknych schodach.
11.04-dzień trzeci
Zaraz po śniadaniu posprzątaliśmy pokoje(niektórzy z wielkim trudem) i spakowaliśmy nasze rzeczy do autobusu. Po raz ostatni rzuciliśmy okiem na ,,Żaczka'', który przez ostatnie dni gościł nas i karmił i wyruszyliśmy do położonego nieopodal Muzeum Narodowego im. Stanisława Wyspiańskiego, powstałego w 1879 r. Obecnie posiada bogaty zbiór dzieł sztuki polskiej, europejskiej i pozaeuropejskiej, co stawia je na pozycji jednej z najciekawszych kolekcji na świecie.
Podczas zwiedzania gmachu mieliśmy okazję obejrzeć arcydzieło Leonarda da Vinci „Damę z gronostajem”, które jest jednym z 15 zachowanych obrazów artysty i naszym narodowym skarbem. W każdym z nas dzieło wzbudziło zachwyt i zainteresowanie, zwłaszcza kiedy usłyszeliśmy, ile jest szacunkowo warte.
Po opuszczeniu obiektu przyjrzeliśmy się bliżej pomnikowi Stanisława Wyspiańskiego znajdującemu się na placu przy muzeum, ponieważ już niedługo będziemy mieli okazję do poznania jego najsłynniejszego dramatu, czyli ,,Wesela''.
Po spotkaniu z kulturą wysoką pojechaliśmy do Wieliczki., aby zanurzyć się w podziemne korytarze szybu Daniłowicza, gdzie rozpoczęło się nasze trzy godziny trwające wędrowanie po kopalni soli, której historia sięga wieku XI. Niektórym wędrówka sprawiała nieco trudności (zwłaszcza tym, którzy poszli spać o bladym świcie). Prawdziwym zaskoczeniem i wyzwaniem dla każdego był fakt, iż na dół musieliśmy zejść po 360 schodach na głębokość 64 metrów.
Wewnątrz zwiedzaliśmy liczne kręte korytarze, kaplice, komory, niesamowite podziemne jeziora oraz oglądaliśmy unikalne rzeźby solne.
Zachwyt w każdym wzbudziła ukryta głęboko pod ziemią kaplica św. Kingi, skrząca się niesamowitym blaskiem solnych rzeźb i żyrandoli. Po jej obejrzeniu udaliśmy się do podziemnej restauracji ,gdzie zaspokoiliśmy głód w niecodziennej scenerii.
Na koniec przygody pod ziemią zwiedziliśmy muzeum, którego eksponaty i makiety ilustrują całą historię kopalni począwszy od jej założenia. Po powrocie na powierzchnię udaliśmy na rynek, gdzie znajduje się Pałac Przychockich, który powstał w drugiej połowie XVIII wieku i zachował się do dzisiaj.
Następnie poszliśmy do autokaru, by zmęczeni, lecz zadowoleni udać się w drogę powrotną , oczywiście robiąc przystanek, a jakże by inaczej, w McDonaldzie.
Zaledwie trzy dni, a tyle wrażeń. Widzieliśmy skarby polskiej kultury, słyszeliśmy międzynarodowy gwar turystów wypełniających okolice Sukiennic, mogliśmy podziwiać niezwykłe kolory secesyjnych witraży, posmakować lokalnych przysmaków i poczuć klimat pierwszej polskiej uczelni. Aż trudno wrócić do codzienności.